Co 3. firma zatrudniająca głównie pracowników blue collar i co 20. gwarantująca przede wszystkim etaty white collar przyznaje, że zwolniła pracownika z powodu jego długiej lub częstej nieobecności w pracy spowodowanej chorobą, wynika z najnowszego badania Grupy Progres „Rynek pracy 360”. Takie praktyki – mimo, że nie dotyczą większości firm – powodują, że wiele osób w obawie przed utratą etatu nie chce mówić szefowi o swoich problemach zdrowotnych, nawet jeśli na dłuższą metę nie da się ich ukryć.

  • W 2021 r. – osobom ubezpieczonym w ZUS – wystawiono w sumie niemal 20,5 mln zaświadczeń lekarskich z tytułu ich choroby. Łączna liczba dni absencji w pracy wynikającej z tych zaświadczeń wyniosła 239,9 mln (ZUS).
  • Według danych GUS prawie połowa pracujących Polaków (46 proc.) odczuwa przewlekłe dolegliwości w pracy.
  • Polacy boją się mówić przełożonemu o swoich problemach zdrowotnych.
  • W Europie tylko 23 proc. pracowników deklaruje, że zgłosiłoby się do swojego managera w sytuacji doświadczania problemów psychicznych, a w Polsce zrobiłoby to jedynie 8 proc. kadry
  • Jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, to – według Fundacji StwardnienieRozsiane.info – wśród najczęstszych przyczyn, które wpływają na to, że chorzy nie chcą mówić o problemach ze zdrowiem jest strach przed zwolnieniem i niepochlebne komentarze zespołu.
  • Niestety utrata pracy lub brak możliwości zatrudnienia nadal dotyka zbyt wiele osób chorujących przewlekle.
  • Dla części przełożonych długa lub częsta absencja chorobowa była powodem zwolnienia pracownika. Według badania Grupy Progres, tego typu decyzje podejmowano w co trzeciej firmie z branż związanych z pracą fizyczną (33 proc.) i w co dwudziestej organizacji (5 proc.) gwarantującej przede wszystkim etaty dla pracowników umysłowych.

Zgodnie z przepisami zwolnienie lekarskie może być wystawione maksymalnie na 182 dni, a więc na około pół roku. W tym czasie pracownikowi przysługuje wynagrodzenie chorobowe i zasiłek. Potem można się starać o świadczenierehabilitacyjne (max. 12 miesięcy). W 2021 r. – osobom ubezpieczonym w ZUS – wystawiono w sumie niemal 20,5 mln zaświadczeń lekarskich z tytułu ich choroby. Łączna liczba dni absencji w pracy wynikającej z tych zaświadczeń wyniosła 239,9 mln (ZUS). Kondycja zdrowotna naszych rodaków nie jest w najlepszym stanie i często ma wpływ na ich wydajność i aktywność zawodową. Mimo że średnia długość zwolnienia lekarskiego wynosi ok. 11 dni, to przynajmniej jedno zwolnienie otrzymało w ubiegłym roku 6,5 mln osób, czyli ok. 45 proc. ludzi podlegających w jednym momencie ubezpieczeniu chorobowemu. To oznacza, że przeciętna długość absencji chorobowej wyniosła 36,7 dnia.

O problemach zdrowotnych naszych rodaków informował również GUS. Według danych Urzędu prawie połowa pracujących Polaków (46 proc.) odczuwa przewlekłe dolegliwości w pracy. Co szósta osoba obecnie lub kiedyś wykonująca pracę zarobkową uskarża się na odczuwanie spowodowanych lub pogłębionych przez nią problemów zdrowotnych.

Firmy zaczynają odczuwać ten problem i szukają rozwiązań, bo koszt nieobecności pracownika przebywającego na L4 przewyższa wartość środków przeznaczonych na narzędzia poprawiające stan zdrowia zespołu. Jak wynika z raportu Grupy Progres, 56 proc. osób (zajmujących wyższe stanowiska) bierze udział w – opłaconych przez przełożonego – kursach i szkoleniach, również tych z zakresu psychoedukacji. 27 proc. badanych podnosiło kwalifikacje zawodowe pozwalające im nie tylko dobrze zarządzać zespołem, ale też zadbać o jego zdrowie psychiczne. Wiele firm idzie też o krok dalej i zaczyna badać stan emocjonalny zespołu, bo może mieć on wpływ nie tylko na funkcjonowanie organizacji, ale również na jej wyniki.

Problem jest dość poważny, bo w Europie tylko 23 proc. pracowników deklaruje, że zgłosiłoby się do swojego managera w sytuacji doświadczania problemów psychicznych, a w Polsce zrobiłoby to jedynie 8 proc. kadry.  Dlatego coraz więcej firm dba o kondycję psychiczną pracowników. Niestety nadal spora część przełożonych nie dostrzega problemów fizycznych kadry. Szczególnie gdy dany pracownik nie jest osobą z orzeczoną niepełnosprawnością, ale w ukryciu boryka się z przewlekłą chorobą utrudniającą funkcjonowanie. Co więcej, jego kondycję osłabia stres spowodowany niewłaściwymi warunkami pracy i strach przed zwolnieniem tylko z powodu choroby mówi Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres.

Obawy przed poruszaniem tematu problemów psychologicznych potwierdza m.in. raport Human Power badający odporność psychiczną polskich organizacji – aż 77 proc. ankietowanych jest zdania, że pracownicy boją się mówić o dolegliwościach natury psychicznej, a z wszelkiego rodzaju przeszkodami próbują sobie radzić na własną rękę. Z kolei, jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, to – według Fundacji StwardnienieRozsiane.info – wśród najczęstszych przyczyn, które wpływają na to, że chorzy nie chcą mówić o problemach ze zdrowiem, znajdują się: strach przed zwolnieniem, obawa przed reakcją współpracowników, niepochlebne komentarze zespołu, stygmatyzacja, niesprawiedliwa ocena wykonywanej pracy tj. przez pryzmat choroby, a nie osiągnięć czy kompetencji.

Nie ma obowiązku mówienia o chorobie w pracy, ale z doświadczeń naszej Fundacji wynika, że przekazanie takiej informacji najczęściej przekłada się w pozytywny sposób na sytuację osoby zatrudnionej – mówi Monika Łada, prezes Fundacji StwardnienieRozsiane.info. Oczywiście, jeśli nie chcemy, to nie musimy omawiać z szefem wrażliwych szczegółów dot. naszego zdrowia. Jednak samo zasygnalizowanie swojego problemu może pomóc osobom z chorobami przewlekłymi utrzymać stanowisko i pozostać aktywnymi zawodowo, a dzięki temu – i społecznie – dodaje Monika Łada.

Niestety utrata pracy lub brak możliwości zatrudnienia nadal dotyka zbyt wiele osób chorujących przewlekle. Zwykle słyszą one diagnozę, gdy są w wieku najwyższej aktywności zawodowej np. stwardnienie rozsiane (SM) diagnozowane jest najczęściej pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. W przypadku ludzi z SM, które każdego roku wykrywane jest u 2 000 Polaków, ponad 60 proc. jest aktywnych zawodowo, a 40 proc. nie pracuje, często nie dlatego, że nie chce, ale z powodu braku szans na etat (IZWOZ). Nie tylko stwardnienie rozsiane, ale również inne choroby przewlekłe oznaczają wyższe ryzyko utraty pracy i braku aktywności zawodowej w okresie najwyższej produktywności, co ma ogromny wpływ na przebieg życia oraz możliwości osoby chorej. Dla części przełożonych długa lub częsta absencja chorobowa była powodem zwolnienia pracownika. Według badania Grupy Progres, tego typu decyzje podejmowano w co trzeciej firmie z branż związanych z pracą fizyczną (33 proc.) i w co dwudziestej organizacji (5 proc.) gwarantującej przede wszystkim etaty dla pracowników umysłowych.

Wśród polskich pracodawców obserwujemy coraz bardziej odpowiedzialne podejście do zatrudniania pracowników. W firmach realizowane są specjalne programy wspierające zespół na każdym etapie jego pracy, zarówno w lepszych, jak i gorszych chwilach, również w momencie choroby przewlekłej. Wszystko zależy oczywiście od kultury organizacyjnej firmy i jej managerów, którzy powinni mieć odpowiednie narzędzia i wiedzę pozwalającą im prowadzić działania profilaktyczne oraz w odpowiednim czasie zauważać, że dany pracownik ma jakieś problemy np. zdrowotne. Nie bez znaczenia są również wcześniej wypracowane relacje na linii pracownik-pracodawca i wzajemna uczciwość  – mówi Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres. Niestety jest też grupa firm, moim zdaniem nadal zbyt duża, która zamiast wspierać osoby przewlekle chore, postanawia je zwolnić. Mimo że jedynym „przewinieniem” danego pracownika jest stan jego zdrowia i nieobecność w pracy, do której po jakimś czasie mógłby wrócić. Z naszych badań wynika, że takie podejście o wiele częściej występuje w firmach, które z uwagi na charakter wykonywanych zadań, wymagają dobrej kondycji fizycznej. Rzadziej w korporacjach bazujących na pracy umysłowej. Niemniej jedni i drudzy mają dużo do nadrobienia, jeśli chodzi o etyczne podejście do zatrudniania – podkreśla Magda Dąbrowska.

Coraz więcej polskich firm podchodzi z życzliwością i empatią do problemów osób chorych. Paradoksalnie „pomocna” okazała się pandemia COVID-19, która w pewnym momencie zwróciła większą uwagę przełożonych na aspekty zdrowotne. Obserwujemy i analizujemy działania krajowych prawodawców i muszę przyznać, że coraz więcej z nich kładzie nacisk na tworzenie przyjaznego środowiska pracy i oferuje wsparcie osobom zatrudnionym w ich firmie. Mogą one np. porozmawiać o swojej kondycji z wyznaczoną do tego osobą i – w razie potrzeby – dostosować zadania do sytuacji zdrowotnej czy pracować zdalnie. Oczywiście Polsce daleko jeszcze do ideału, ale jesteśmy na dobrej drodze. Musimy pokonać wiele obaw tworzonych i potęgowanych przez strach bądź niewiedzę. Brakuje kampanii, które edukowałyby zarówno pracowników, jak i pracodawców o sytuacji osób przewlekle chorych na rynku pracy. Takie działania mogłyby pomóc pracownikom utrzymać swoją aktywność zawodową i usunąć wiele barier, także tych istniejących tylko mentalnie – dodaje Monika Łada, prezes Fundacji StwardnienieRozsiane.info.

Biorąc pod uwagę liczbę zwolnień, działania wspierające zdrowie psychiczne i fizyczne pracowników powinna wdrożyć każda firma w Polsce. W szczególności te z branż, w których liczba dni absencji chorobowej pracowników (z powodu ich choroby własnej) jest najwyższa. W 2021 r. osoby ubezpieczone w ZUS i zatrudnione w przetwórstwie przemysłowym były na zwolnieniu w sumie 57,7 mln dni (liczba wystawionych zwolnień wyniosła 4,6 mln). Na L4 poszło także sporo osób z sektora handlu hurtowego i detalicznego oraz naprawy pojazdów samochodowych, w sumie wystawiono dla nich 3,1 mln zaświadczeń na łączną liczbę 40,3 mln dni. Na trzecim miejscu znalazło się budownictwo, w tej branży liczba dni absencji chorobowej wyniosła 15,8 mln (wystawiono 1,2 mln zwolnień lekarskich). Kolejną pozycję zajmuje transport i gospodarka magazynowa – pracownicy byli na L4 w sumie przez 13,1 mln dni (liczba zwolnień lekarskich przekroczyła 1 mln). Zespoły firm prowadzących działalność związaną z zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi w 2021 r. były nieobecne w pracy przez 6,9 mln dni (494 tys. L4).

W przypadku sektorów opartych głównie na pracy umysłowej najwięcej zaświadczeń lekarskich wystawiono dla osób z branży edukacyjnej – 1,8 mln (łączna liczba dni absencji – 17,2 mln), opieki zdrowotnej i pomocy społecznej – niemal 1,3 mln (łączna liczba dni absencji – 15,8 mln), administracji publicznej i obrony narodowej – 1,4 mln (łączna liczba dni absencji – 15,5 mln). Na kolejnych miejscach znalazła się działalność w zakresie usług administrowania i działalność wspierająca – ponad 1 mln zaświadczeń (łączna liczba dni absencji – 12,6 mln) oraz działalność profesjonalna, naukowa oraz techniczna – niemal 784 tys. L4 (łączna liczba dni absencji – ponad 9 mln).

Czytaj więcej

Najszybciej newsy trafią do Internetu. Zmiany w stanie prawnym lub projekty, które mają szansę wejść w życie, branżowe nowinki, informacje o nowych technologiach, produktach – portale internetowe są miejscem, gdzie na nie trafimy. Tak jak w przypadku niebranżowych mediów internetowych, mamy zagwarantowaną szybkość dostarczania informacji. Poszerzanie swojej wiedzy poprzez lekturę branżowej prasy, książek i stron internetowych wydaje się być oczywistą ścieżką samodzielnego rozwoju swojego życia zawodowego.

W zależności od naszych potrzeb, nastawienia, upodobań itp. warto sięgać po autorów, których styl pisania, charakter ujmowania tematu nam się podobają i po prostu do nas przemawia. Nie ma potrzeby zmuszać się do czytania czegoś, co nam się zwyczajnie nie podoba. Wszak lektura ma nam sprawiać satysfakcję i przyjemność, a nie tylko dostarczać wiedzy.

Słowo pisane to nieoceniony sposób na rozpowszechnianie informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, o czym często przekonujemy się aż za dobrze. Dzięki lekturze zyskujemy dostęp do informacji, do których możemy się praktycznie w każdej chwili odwołać i potraktować je jako swoisty pewnik, także w sytuacjach spornych czy przy wyjaśnianiu nieścisłości. Tego komfortu nie mamy w przypadku sięgania po informacje przekazane drogą ustną, które są uważane za mniej wiarygodne. Większe zaufanie do zanotowanych informacji kosztem tych powiedzianych i usłyszanych to efekt uboczny rewolucji Gutenberga.

Czytanie jest czynnością angażującą nasz mózg – można to tak w skrócie ująć, bez wchodzenia nadmiernie w medyczne szczegóły. „Muszę przemyśleć to co przeczytałem/przeczytałam” – często w ten sposób podsumowujemy lekturę (chyba, że była ona dla nas bardzo nieangażująca na poziomie intelektualnym, emocjonalnym, nie dostarczyła nam żadnych nowych informacji itp.). Dzięki czytaniu wpadniemy na nowe pomysły, kreatywne sposoby rozwiązania problemów, nowe ujęcia starego i dobrze znanego tematu. Opisany przez autora case study może stać się inspiracją do wykorzystania przez analogię pewnych rozwiązań w nowym kontekście. Osobną kwestię, choć wartą wspomnienia, stanowią teksty, które nie są inspiracją w sensie zawodowych, a przede wszystkim w zakresie samorozwoju. Z doświadczenia mogę napisać, że świetnie w tej kwestii sprawdzają się biografie znanych ludzi, których osiągnięcia lub ścieżka życia z jakiegoś powodu budzą nasz podziw czy po prostu zainteresowanie. Recepty na sukces od A do Z na skalę Billa Gatesa w takiej biografii raczej znajdziemy (zresztą wtedy cena takiej książki była inna), ale coś, co może pchnąć nasze myślenie o swojej działalności, zachęcić do odejścia z pracy na etacie i założenia własnej firmy, przemodelowania swojej oferty, wpłynięcia na sposób komunikowania się z klientami itp. Możliwości jest tu naprawdę sporo i warto je wykorzystać. Funkcję inspiracji może pełnić biografia nie tylko kogoś z naszej branży, do tego celu potrafią się też nadawać nieźle życiorysy artystów, którzy zazwyczaj w życiu nie mieli lekko.

Najszybciej newsy trafią do Internetu. Zmiany w stanie prawnym lub projekty, które mają szansę wejść w życie, branżowe nowinki, informacje o nowych technologiach, produktach – portale internetowe są miejscem, gdzie na nie trafimy. Tak jak w przypadku niebranżowych mediów internetowych, mamy zagwarantowaną szybkość dostarczania informacji. Poszerzanie swojej wiedzy poprzez lekturę branżowej prasy, książek i stron internetowych wydaje się być oczywistą ścieżką samodzielnego rozwoju swojego życia zawodowego.

W zależności od naszych potrzeb, nastawienia, upodobań itp. warto sięgać po autorów, których styl pisania, charakter ujmowania tematu nam się podobają i po prostu do nas przemawia. Nie ma potrzeby zmuszać się do czytania czegoś, co nam się zwyczajnie nie podoba. Wszak lektura ma nam sprawiać satysfakcję i przyjemność, a nie tylko dostarczać wiedzy.

Słowo pisane to nieoceniony sposób na rozpowszechnianie informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, o czym często przekonujemy się aż za dobrze. Dzięki lekturze zyskujemy dostęp do informacji, do których możemy się praktycznie w każdej chwili odwołać i potraktować je jako swoisty pewnik, także w sytuacjach spornych czy przy wyjaśnianiu nieścisłości. Tego komfortu nie mamy w przypadku sięgania po informacje przekazane drogą ustną, które są uważane za mniej wiarygodne. Większe zaufanie do zanotowanych informacji kosztem tych powiedzianych i usłyszanych to efekt uboczny rewolucji Gutenberga.

Czytanie jest czynnością angażującą nasz mózg – można to tak w skrócie ująć, bez wchodzenia nadmiernie w medyczne szczegóły. „Muszę przemyśleć to co przeczytałem/przeczytałam” – często w ten sposób podsumowujemy lekturę (chyba, że była ona dla nas bardzo nieangażująca na poziomie intelektualnym, emocjonalnym, nie dostarczyła nam żadnych nowych informacji itp.). Dzięki czytaniu wpadniemy na nowe pomysły, kreatywne sposoby rozwiązania problemów, nowe ujęcia starego i dobrze znanego tematu. Opisany przez autora case study może stać się inspiracją do wykorzystania przez analogię pewnych rozwiązań w nowym kontekście. Osobną kwestię, choć wartą wspomnienia, stanowią teksty, które nie są inspiracją w sensie zawodowych, a przede wszystkim w zakresie samorozwoju. Z doświadczenia mogę napisać, że świetnie w tej kwestii sprawdzają się biografie znanych ludzi, których osiągnięcia lub ścieżka życia z jakiegoś powodu budzą nasz podziw czy po prostu zainteresowanie. Recepty na sukces od A do Z na skalę Billa Gatesa w takiej biografii raczej znajdziemy (zresztą wtedy cena takiej książki była inna), ale coś, co może pchnąć nasze myślenie o swojej działalności, zachęcić do odejścia z pracy na etacie i założenia własnej firmy, przemodelowania swojej oferty, wpłynięcia na sposób komunikowania się z klientami itp. Możliwości jest tu naprawdę sporo i warto je wykorzystać. Funkcję inspiracji może pełnić biografia nie tylko kogoś z naszej branży, do tego celu potrafią się też nadawać nieźle życiorysy artystów, którzy zazwyczaj w życiu nie mieli lekko.

Czytanie daje wiele korzyści. Relaksuje, poszerza wiedzę, daje poczucie dobrze wykorzystanego i mile spędzonego czasu.

Czytanie poprawia pamięć. Gdy mózg stara się wszystko zapamiętać, wówczas pamięć staje się lepsza. Przy każdej kolejnej publikacji, tworzą się nowe ścieżki, wzmacniające już te istniejące. Podczas czytania jest więcej czasu na myślenie, analizowanie, refleksję. Można wrócić do konkretnego fragmentu i przeczytać go kilka razy, by zwiększyć aktywność pamięci.

Pobudzamy do działania naszą wyobraźnię. Tworzymy w głowie pewne obrazy, łącząc je z tymi, które już posiadamy w pamięci. Tak jak sportowcy ćwiczą swoje mięśnie na np. podnosząc ciężary, czy kulturyści napinając je, a tym samym rozwijając, tak w naszej głowie wzmacniają się „mięśnie pamięci” podczas czytania.

Czytanie uwalania od stresu i uspokaja. Czytanie bardziej łagodzi stres, niż słuchanie muzyki czy spacer. Ma pozytywny wpływa na nasze ciało, które odpoczywa i regeneruje się. Podczas czytania zostajemy przeniesieni do innego świata, pozbawionego kłopotów i problemów dnia codziennego. Zmienia się wówczas nasze samopoczucie.

Czytanie kształtuje charakter. Niezależnie czy będzie to literatura obyczajowa, psychologia, kryminał, czy tematyka społeczna, z każdej pozycji jesteśmy wstanie wysunąć swoje wnioski lub dowiedzieć się całkowicie nowych rzeczy. Czytanie uczy jak zachować się w danej sytuacji, poszerza horyzonty, otwiera nas na nowe doświadczenia, po porostu nas kształtuje.

Książki pogłębiają wiedzę. Ludzie, którzy czytają regularnie i w dużych ilościach, wydają się być mądrzejsi od tych, którzy tego nie praktykują. Są bardziej świadomi swojego otoczenia, tego kim są i w jaki sposób działają poprzez bogactwo nauki, wydobyte z książek. Każda publikacja to skarbnica wiedzy. Ilekroć będziemy czytać te samą pozycję, to za każdym razem wydobędziemy z niej nowe informacje, zwrócimy uwagę na coś innego, albo na konkretną sprawę spojrzymy z innej perspektywy.

Im częstszy mamy kontakt z różnorodną literaturą tym większa ilość słów zostaje przez nas przyswojona. Poprawia się tym samym nasze wysławianie się i dowodzenie językiem. W naszej głowie pozostają nowe słowa, idiomy, wyrażenia i style pisania, charakterystyczne dla danego utworu. Pokaźny zasób słownictwa ułatwia funkcjonowanie zarówno na polu zawodowym jak i prywatnym. Nowe wyrazy, które przyswoiliśmy wspierają nasze procesy myślowe, a to z kolei przekłada się wyrażanie naszych uczuć i myśli. Osobom oczytanym łatwiej się komunikować ze względu na zróżnicowany zakres słów.

Czytanie opóźnia demencję i spowalnia rozwój choroby Alzheimera. Czytanie zmniejsza poziom depresji, a dobry poradnik pozwala nawet wyjść z niej całkowicie. Takie publikacje zawierają wiele cennych wskazówek, dotyczących diet, ćwiczeń i zdrowego stylu życia. Zastosowanie się do nich prowadzi do ulepszenia zdrowia fizycznego i psychicznego.

Codzienny trening mózgu w postaci czytania może zahamować rozwój zaburzeń funkcji poznawczych w podeszłym wieku. Czytanie to jeden z najlepszych sposobów wyciszenia się przed spaniem.

Czytanie fikcji literackiej ma znakomity wpływ na zdolność do empatii i znoszenia niepewnych sytuacji. To wszystko sprawia, że bardziej rozumiemy ludzkie emocje i staramy się nie popełniać tych samych błędów. Zdobywamy nową wiedzę na temat możliwości i sposobów zachowań w różnych sytuacjach, z którymi dotąd nie mieliśmy do czynienia.

Czytanie poprawia umiejętności komunikacyjne. Pomaga w łatwy sposób przekazać to, co chcemy powiedzieć. Dobra komunikacja, polepsza relacje z innymi.

Wystarczy 20 minut dziennie na czytanie, by przekonać się, że jesteśmy bardziej skoncentrowani na innych czynnościach. Czytanie w znacznym stopniu poprawia pamięć, inteligencję i koncentrację. Czytanie pozwala mózgowi odbyć rodzaj treningu, stymulując mózg do pracy. Im bardziej jest on aktywny, tym dla niego lepiej. Poszerzamy swoją wiedzę na wiele tematów i wzbogacamy własne słownictwo.